Xterra Cypr |
XTERRA - zaplanowałam w zeszłym roku
O tym może jednak innym razem.
Na dzień przed zawodami około 1 po południu dopadła mnie biegunka (pierwszy raz w życiu przed startem), i tak zamiast "ładować" się jedzenie i piciem utraciłam dużo wody i nie tylko...
szukałam apteki otwartej wieczorem w Paphos i udało mi się zakupic jakieś tabletki oraz probiotyki.
Wieczorem prawie zjedzona tabliczka gorzekiej czekolady (i to naszej - Wawel, którą tutaj znalazłam ;-)) oraz suchy ryż nieznacznie uzupelniły żołądek...
Wczesna pobudka, jednak nie spałam za głebokim snem.Start tym razem(jak to na Cyprze) nawet na czas ; -) Tym razem z plaży gdzie się wbiegało, na moim dystansie (olimpijskim) robiliśmy 2 okrążenia z wybiegiem z wody po plaży, gdzie lekko się zawahałam co widać na fotce:
Już po pływaniu widziałam, że robię "tyły".
Rower...trasa rowerowa gdy ją objezdżałam parę tygodni wcześniej (jednak nie była jeszcze przygotowana pod wyścig) wydawała się łatwiejsza... ogólnie zupełnie inna, niż w Krakowie (i nie pode mnie), równiez 2 okrążenia,z długim podjazdem, sekcjami tehnicznymi, skałami (gdzie chodziłam), trawą itd.. niestety nie spotkałam na drodze zwierząt ;-)
Na drugiej pętli coś mnie cisnęło, zatrzymałam się na toaletę, ale chyba czekolada i tabletki dość mocno zblokowały wiadomo co.. ;-)
Czuć było też coraz bardziej "pogodę"....
Zastanawiałam się jak to będzie na biegu, czy mnie coś nie przyciśnie i czy nie będzie za gorąco...
przed biegiem wzięłam jeszcze tabletkę. Na każdym punkcie z wodą(na pętli były 2 , a pętle mieliśmy dwie) polewałam się wodą i piłam. Momentami nawet przyjemnie wiało. Trasa częsciowo po piasku, po skałach takich jak widąc, oraz po plaży, jednak nie za trudna technicznie, w porównaniu z tą z Krakowa ;-).
Widoki niesamowite, najciekawszy odcinek to był pewien zbieg w stronę wybrzeża... widoki wynagradzały trud.
Na metę dotarłam dopiero po 4 godzinach 34 minutach. Dało mi to drugie miejsce w kategorii wiekowej, pierwsza była francuzka (najwięcej startowało tutaj francuzów).
Po zawodach było coś do jedzenia, "soft" drink, ale ja z pewnymi włochami śmiałam się, że piwo to soft i w sumie udało się zamówić ;-)
Cóż, jak chcę w tego typu zawodach startować muszę popracować przede wszystkim ...na rowerze...;)
Gizela
|